To, że welon przetrwał tak długi czas, miało swój głęboki sens. Czekało bowiem na niego drugie życie.
Szyjąc suknię ślubną tworzymy przepiękne wspomnienia nie tylko dla siebie, ale również dla swoich ukochanych bliskich.
Gdy podczas konsultacji rozmawiałam z p. Kasią o projekcie jej wymarzonej sukni, moja przyszła Panna Młoda zdradziła mi swoje marzenie o welonie. Słuchałam uważnie i z szeroko otwartymi oczami. Otóż p. Kasia wiedziała, gdzie mama przechowuje swój welon ślubny i w tajemnicy zamierzała jej zrobić niespodziankę.
Welon był z delikatnym haftem. Aby suknia dobrze z nim wyglądała, dobrałyśmy również bardzo podobny haft, którym ozdobiłam bok sukienki. Pierwotnie p. Kasia planowała pokazać mamie welon dopiero podczas ślubu, ale z obawy o zbyt duże emocje, postanowiła zrobić to w Atelier. Dzięki temu byliśmy świadkiem pięknej i wzruszającej sceny.
Ustaliłyśmy, że na ostatniej przymiarce będziemy dobierać welon i poprosimy mamę o poradę. Dla niepoznaki na każdej przymiarce w obecności mamy rozmawiałyśmy o tym, co Kasia powinna nałożyć na głowę: welon, tiarę, fascynator. Stale miałyśmy jakieś dylematy… Takie byłyśmy przebiegłe :-)
W godzinie „zero” zaczęłyśmy ostatnią przymiarkę. Gdy nałożyłyśmy TEN welon, mama Kasi początkowo ostrożnie i niepewnie na niego patrzyła. Wszystko stało się jasne, gdy Kasia drżącym głosem zapytała: „Mamo, poznajesz?„. „Kasiu, ale on taki brzydki, on taki stary” – powiedziała wzruszona p. Marlena. „Mamo, ale pani Kama go pięknie odnowiła”. Łzy same mi popłynęły…